Specjalizacje, Kategorie, Działy
123 rf

Za zwiększeniem miejsc na kierunku lekarskim stoją wątpliwe dane?

Udostępnij:
– Wzrost liczby studentów na kierunku lekarskim był potrzebny, jednak nastąpił zdecydowanie zbyt gwałtownie, kosztem drastycznego spadku jakości kształcenia. Dodatkowo przekroczył potrzeby rynku i zaplecza dydaktycznego uczelni – twierdzi Porozumienie Rezydentów OZZL.
– Student kończący kierunek lekarski staje się lekarzem, pod którego opieką znajdują się wszyscy obywatele. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby jakość nauczania była jak najlepsza, a nie dobijać do minimum, które jesteśmy w stanie osiągnąć – wskazywał Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL podczas konferencji Porozumienia Rezydentów OZZL oraz Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny IFMSA-Poland na temat jakości kształcenia i nowo powstałych kierunków lekarskich.

Nie tylko ilość, ale przede wszystkim jakość
Konferencja poprzedziła zaplanowany przez OZZL na 30 września 2023 r. protest przeciwko bagatelizowaniu problemów ochrony zdrowia przez polityków. Pierwszym postulatem, który przyświeca protestowi, jest “jakość kształcenia”.

Przez ostatnie miesiące związkowcy pracowali nad dokładną analizą merytoryczną
tego problemu. Wynika z niej, że:

– działania mające na celu zwiększenie liczby studentów były wykonywane bez planu, aby ostudzić nastroje związane z wydłużającymi się kolejkami do lekarzy tłumaczonych brakami kadrowymi;
– efektem tych działań jest dramatyczna degradacja jakości kształcenia, co stanowi zagrożenie zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów;
– nowe kierunki działają mimo braku pozytywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA), a tym samym niezgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym.

Przy planowaniu liczy się strategia
Rezydenci podczas konferencji prasowej przypomnieli, że Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym 17 sierpnia 2023 r. raporcie dotyczącym ministerialnej strategii zwiększenia liczby lekarzy w Polsce wskazała, że Ministerstwo Zdrowia działało doraźnie i nie zapewniło właściwego planowania i rozwoju kadr medycznych.

"Nie było długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych lekarzy i pielęgniarek, nie stworzono odpowiedniego narzędzia analitycznego do szacowania potrzeb kadrowych, nie zadbano o pełne dane dotyczące osób wykonujących zawody medyczne, a także przewlekle prowadzono prace legislacyjne w Ministerstwie Zdrowia” – podkreślono we wnioskach pokontrolnych NIK.

Nad strategią resortu zdrowia pochylili się także związkowcy, którzy sprawdzili, jak rzeczywiście wygląda kwestia związana z brakami kadrowymi w Polsce.

Otóż, jak wynika z analizy PR OZZL – według danych Głównego Urzędu Statystycznego z roku 2022 mamy 3,51 lekarzy pracujących z pacjentem na 1000 mieszkańców, podczas gdy średnia europejska wynosi 3,7 lekarza na 1000 mieszkańców.

– Politycy, broniąc swoich decyzji, zwykle powołują się na dane GUS z 2010 r., mówiące o liczbie lekarzy 2,4 na 1000 mieszkańców – podkreślono w analizie zaprezentowanej przez Porozumienie Rezydentów.

Błędna mapa zapotrzebowania
Na konferencji przypomniano również, że MZ tworzyło mapy zapotrzebowania, na których podstawie powinno było oceniać liczbę lekarzy i zwiększać odpowiednio liczbę miejsc na studia.

Z analizy przedstawionej przez MZ wynika, że mamy w Polsce nieco ponad 136 tys. lekarzy. Tymczasem – jak podkreślają rezydenci – z danych sumarycznych, zebranych przez resort, a dotyczących lekarzy pracujących w poszczególnych województwach, wynika, że lekarzy czynnych zawodowo w Polsce są ponad 154 tysiące.

– Dane zaprezentowane służą MZ do wyznaczania liczby miejsc na studia są albo fałszywe, albo zmanipulowane, albo metodologicznie źle opracowane – podkreślono w trakcie konferencji prasowej.

– Dlaczego na podstawie tak nierzetelnych danych masywnie zwiększono liczbę kierunków lekarskich oraz studentów, zastanawiają się związkowcy, dodając, że w roku akademickim 2014/2015 na kierunku lekarskim na 12 uczelniach kształciło się 3194 osób, a na rok 2023/2024 zaplanowano aż 6581 miejsc w 39 szkołach wyższych.

Przy tym, jak wskazuje OZZL, zaprezentowane trendy wzrostowe odbywają się bez
adekwatnego wzrostu kadry dydaktycznej.

Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, podkreślił, że patrząc na dane z 2014 r., nie ma wątpliwości, że wzrost liczby studentów był pożądany, jednak nie należało tego robić w tak gwałtowny sposób. – W 2016 r. Najwyższa Izba Kontroli zwracała na to uwagę. W 2023 r. również podkreślano, że tak gwałtownie zwiększone limity prowadzą do poważnego spadku jakości kształcenia – zaznaczył.

Konsekwencje dla lekarzy i pacjentów
Z przeprowadzonej przez organizację związkową analizy wynika, że wśród 39 uczelni kształcących lekarzy:

– 17 kierunków nie ma własnego prosektorium, co oznacza, że studenci muszą korzystać z prosektoriów innych uczelni, coraz częściej w innych miastach.
- 20 kierunków nie posiada szpitali klinicznych – studenci będą musie odbywać zajęcia kliniczne w innych miastach lub w szpitalach wojewódzkich czy powiatowych.

Dodatkowo, część uczelni wprowadziła tzw. medycynę turnusów. Oznacza to, że coraz częściej studenci mają zaplanowane zajęcia w innych miastach oddalonych od uczelni macierzystej nawet o 250 km (ANS Nowy Sącz).

Związkowcy wskazują też na inne patologie. Na uwagę zasługuje m.in. uczelnia WSB w Dąbrowie Górniczej, która informuje, że studenci w trakcie studiów będą korzystać z 5 różnych prosektoriów, nie podając jednak żadnego adresu.

– Na co dzień obserwuję, ile zaangażowania wymaga praca dydaktyczna. Chciałabym, żeby w każdym miejscu przygotowanie teoretyczne i praktyczne do zawodu było na wysokim poziomie. Inwestycja w kształcenie studentów to inwestycja w zdrowie pacjentów – podsumowuje zmiany w kształceniu Milena Witkowska, studentka kierunku lekarskiego.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.